sobota, 26 października 2013

Power Of Trinity + HGR 22.10.2013

Na początek chciałam przeprosić - ta relacja według planu miała być tu w środę, jednak mocno pokomplikowały mi się sprawy, które do dziś usiłuję naprostować, no ale w końcu znalazłam te kilka minut na wklepanie paru słów.

Power Of Trinity maja dla mnie dużą wartość sentymentalną, z racji że byli pierwszą kapelą jaką fotografowałam z ramienia NetFan.pl więc miałam jakby maiłam małą podróż do wspomnień.

Koncert rozpoczęli Heroes Get Remembered. Gitarzysto-wokalista, z nogą w gipsie dawał radę, a światełkami na nodze to już w ogóle podbił moje serce, chociaż tutaj dużą konkurencją był pan z basem, bo miał o tyle przewagę nad kolegą, że mógł się ruszać i (w końcu!) ktoś poszalał na tej scenie i nie stał jak kołek (tu mega liczę jeszcze na listopadowy Afromental). Ogólnie jak na buźki z telewizora (MBTM) to panowie sprawiali wrażenie całkiem sympatycznych (a miałam już okazję parę razy widzieć muzyków ze szklanego ekranu na żywo i nawet pogadać więc wiem co mówię). Zrobili dobrą robotę. :)

W końcu przyszedł czas na POT i się pozytywnie zaskoczyłam. Nie dość, że niesamowita moc, to jeszcze mega sympatyczny szalejący tłum (łącznie z mocno tańczącą panią, która informowała wszystkich na około, że jest 'stara'). Goście na scenie, pełen luz, kontakt z publiką całkiem spoko. Chciało się tam być na tyle, że chociaż chciałam wyjść wcześniej z koncertu to zostałam do bisów, a na utworze 'chodź ze mną' nawet się dobrze wybawiłam.
Nie mogę nie wspomnieć o jeszcze jednym miłym incydencie jaki zafundował mi pan fotograf Jarek Nogal, który pożyczył mi swój wypasiony obiektyw :) DZIĘKUJĘ!


Cóż mi pozostało... po paru słowach wstępu, zapraszam do rzucenia okiem:


Heroes Get Remembered














Power of Trinity

















sobota, 19 października 2013

Serj Tankian, 12.10.2013

Spełnienie marzeń! No, prawie. Może dlatego, że wokal Serja towarzyszy mi w życiu ósmy rok.
Głównie w SOADzie, ale poza Jazziz Christ i Orcą mam całą dyskografię solową Serja i autograf z dedykacją :)
Jak to z tego typu koncertami bywa, światło punktowe wkurzało i mnie i samego Serja (swoją drogą już kolejny artysta narzeka na strumień mocnego światła skierowany centralnie na niego).
Cóż tu dużo gadać. 3 utwory. Jeden symfoniczny, kolejny już z Serjem oraz trzeci, podczas którego padło urocze 'fotografowie, będziecie tu stać i robić zdjęcia cały czas przed tymi ludźmi?' i sugestia dłonią coby się rozejść na boki.
Z szacunku dla Serja posłusznie poszłam na bok, choć koledzy po fachu pewnie by rzucili cały monolog jakie to chamskie było ze strony muzyka.
Cóż, mniej chamskie niż 'wypierdalać spod sceny' rzucone przez kogoś z pierwszego rzędu. Jak mamę kocham miałam ochotę odpowiedzieć równie kulturalnie krzykaczowi, ale szkoda mi było czasu.

Swoją drogą mega fajnie oglądać metaluchów słuchających orkiestry symfonicznej. :)



Cóż po długiej walce ze światłami, efekt był mniej więcej taki:
















Tak się wygania foto spod sceny:









Na koniec 2 sprawy:
1) Tysiąc uścisków dla Zil i jej mamy i brata (?) za przypadkowe spotkanie i przygarnięcie mnie do auta i muzyczne plotki!
2) Nie mogę się doczekać soboty! Będzie duuuuuuużo reportażu i trochę koncertu!
Rymoliryktando 2013 !

środa, 16 października 2013

Inside Again, Space Buzz, Administratorr. 11.10.13

W piątek, w klubie Skład Butelek wystąpiły zespoły wymienione w tytule posta.

Będę szczera - mając perspektywę pobudki o 4 rano chciałam tylko, żeby wyszli, zagrali jak najszybciej i zeszli. I przez to moje nastawienie cóż... Źle oceniłam początkowo kapele (a może to oni po prostu się rozkręcali powoli...)
W każdym razie - panowie z Inside Again z utworu na utwór zaczęli miażdżyć coraz mocniej. Na wokalistę, gitarzystę i klawiszowca nie można się było napatrzeć. Tyle emocji wkładali w grę. Przez to zaniedbałam fotograficznie pozostałych panów. Cóż, może następnym razem nadrobię.
Space Buzz - nie mój klimat trochę, choć muzyki nie można nie docenić. Bas brzmiał mega ładnie, perkusja miała moc. Jednak nie jestem fanką tego typu wokalu w takiej muzyce. No i żarty ze sceny mogłyby być nieco bardziej wyrafinowane.
Administratorr - cóż no czekałam do mojej ulubionej Królowej Cellulitu, a zostałam na jeszcze kilka kawałków. :)




Inside Again













Space Buzz










Administratorr